Sierkovitz Sierkovitz
2195
BLOG

Fotoradary w liczbach

Sierkovitz Sierkovitz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

 

W całej dyskusji o fotoradarach wysłuchaliśmy wielu opinii. Niektórzy każą bojkotawać, inni każą zwolnić i jeździć zgodnie z przepisami. Bardzo niewiele osób poszukało sobie danych na temat fotoradarów w innych krajach i ich efektywności. A szkoda, bo to słuszne podejście. Ale kilka osób zakasało rękawy, przykładowo tu. Ponieważ uważam, że prawodawstwo powstaje zbyt często zupełnie niezależnie od danych naukowych, i taka sytuacja jest nad wyraz szkodliwa, postanowiłem nieco się na ten temat rozpisać.
 
Fotoradary istnieją od lat. Co ciekawe, pierwszy z nich posłużył holenderskiemu kierowcy rajdowemu, Mausowi Gatsonidesowi w przygotowaniach do rajdów. Za pomocą kamer szukał optymalnej prędkości dla danego zakrętu. Oczywiście przy dzisiejszej komputeryzacji samochodów rajowych i wyścigowych, kamery nikomu już do tego nie są potrzebne. Ale cały czas założona przez niego firma Gatsometer BV ma spory udział w rynku fotoradarów.
 
Przez lata funkcjonowania fotoradary były skrupulatnie monitorowane. Dzięki temu mamy całkiem sporo danych na temat tego jaki jest ich wpływ na ilość wypadków. I wiemy sporo na temat tego gdzie instalować kamery, żeby zmaksymalizować korzyści z nimi związane. Największym badaniem działania fotoradarów jest opracowanie Fundacji Cochrane’a z 2012. Fundacja to NGO, które zajmuje się analizą metadanych. To znaczy zbiera wszelkie dostępne dane na wybrany temat i poprzez porównanie jakości poszczególnych badań ocenia na ile w świetle całego zgromadzonego materiału dowodowego, skuteczna jest dana metoda. Najczęściej dotyczy to terapii medycznych ale jak widać zajmuja się również niemedycznymi danymi. Ich logo  przedstawia wykres sporządzony dzięki jednej z takich analiz, który pokazuje terapię dla matek wcześniaków, która o 30-50% zmniejsza ryzyko komplikacji przy wczesnym porodzie. Przez to, że ta terapia była testowana na małych próbach i nie zrobiono systematycznego przeglądu tych prób, przez dziesięć lat tysiące matek nie otrzymałojej, bo nie można było w pełni stwierdzić jej skuteczności, mimo tego, że wymagane dane były dostępne.
 
Raport pokazuje jedno: fotoradary działają – powodują obniżenie prędkości w miejscu gdzie postawiono radar. Zmniejszają liczbę wypadków i ofiar. O ile są postawione w rozsądnym miejscu. Im lepsze pozycjonowanie fotoradarów – tym lepsza skuteczność.
 
Kilka przykładów spośród lepszych metodologicznie i większych badań cytowanych przez raport fundacji:
 
  • W UK porównano 180 lokalizacji na przestrzeni 6 lat (3 przed i 3 po wprowadzeniu fotoradaru). O obszarze 1 km od miejsca gdzie stał fotoradar, ilość wypadków z poważnymi obrażeniami bądź ofiarami śmiertelnymi spadła o 13%, podobnie, ilość wypadków, które kończyły się interwencją lekarza spadła o 24%.
  • W Norwegii podobne, nieco mniejsze badanie obejmujące 64 odcinki spowodowało 20% spadek rannych. Co oznaczało w tym wypadku ponad 60 osób rocznie, których nie trzeba było hospitalizować.
  • W Australii w Queensland, w obszarze 2km dookoła fotoradaru zaobserwowano największe spadki – aż 39% mniej osób musiało korzystać z pomocy lekarskiej a hospitalizowanych było 31% mniej ofiar. W tej samej Australii ale w Nowej Południowej Walii – spedła ilość wypadków, o 23% w ciągu dnia i 21% w nocy.
  • Wszystkie pozostałe badania (28) wskazują na skuteczność fotoradarów ale nie na to, że fotoradary są panaceum. Przykładowo, badania z Arizony pokazują znaczny spadek wypadków (44%) ale jednocześnie brak wpływu na wjeżdżanie komuśw tył samochodu – stąd wydeje się, że w miejscach, gdzie tego typu wypadki są nagminne, fotoradary niekoniecznie się sprawdzają.
Na koniec podeprę się danymi zebranymi przez Naviexpert, firmę, która produkuje nawigatora na telefony komórkowe. Firma przeanalizowała jak ludzie jeżdżą na prostych w obszarze zabudowanym, tam gdzie stoją fotoradary i tam gdzie ich nie ma.  
 
Rozwijana prędkość przy ograniczeniu  50 km/h
% kierowców przekraczających ograniczenie w terenach zabudowanych na trasach (przy braku fotoradaru w okolicy)
% kierowców przekraczających ograniczenie w terenach zabudowanych na trasach (gdy w pobliżu jest fotoradar)
51-60 km/h
20%
22%
61-70 km/h
36%
38%
71-80 km/h
26%
25%
81-90 km/h
8%
6%
91-100 km/h
2%
0%**
101-110 km/h
1%
0%**
** W granicy błędu statystycznego
 
Aż 93% kierowców przekracza prędkość jeżeli w danym miejscu nie ma radaru. 91% przekracza dopuszczalną prędkość tam gdzie jest radar. Patrząc na te dwie tabelki wydaje się, że fotoradar nic nie daje. Ale to tylko złudzenia. Kolosalną różnicą między nimi jest to, że w miejscach bez fotoradaru aż 3% jedzie ponad 90km/h. Zwiększenie prędkości w obszarze zabudowanym o 5 km/h podwaja ryzyko spowodowania wypadku z udziałem rannych. Ktoś kto jedzie stówą, ma tysiąc razy większe szanse spowodowania wypadku. Wystarczy, żeby 1 samochód na sto jechał tak szybko i szansa na to, że na tym odcinku dojdzie do wypadku rośnie dwukrotnie. Tak samo jest w wypadku tej tabelki. W lewej kolumnie, głównie dzięki ostatnim dwóm rzędom, droga jest obarczona dwukrotnie większym ryzykiem tego, że w wypadku będą ranni.  Dodatkowo przy prędkości 50km/h i zderzeniu z pieszym, pieszy ma 91% szans na przeżycie. Przy 70 – już tylko 50:50, w wypadku 90 – raczej tych szans nie ma. To, że fotoradary zawężają zakres prędkości spotykany na drodze, zwiększa szanse pieszych na to, że przeżyją wypadek.

 

Fotoradary to sensowne rozwiązanie. Ale bardzo ważne jest to, żeby były rozstawione tam, gdzie przyniosą nie tylko finansowy efekt. Warto postawić przy nich informację o rannych i zabitych w danym miejscu – jak w wypadku czarnych punktów. Bo nie ma sensu stawianie ich w miejscach, gdzie wypadków i ofiar nigdy nie było. I warto prowadzić statystyki fotoradarów dla każdego punktu przed i po postawieniu (jak to się robi m. in. w Anglii). Rząd zanim zacznie księgować zyski powinien przedstawić czytelny plan i procedury, które pomogą przy decyzji, gdzie ewentualnie postawić radar. I w oparciu o dostępne dane pokazać, że nawet jeżeli zapłacimy mandaty, wymiernym zyskiem z takiego podejścia będzie tyle i tyle mniej ofiar, tyle i tyle mniej osób okaleczonych przez wypadki. O tym, że pieniądze z fotoradarów powinny być (oprócz kosztów eksploatacyjnych) przeznaczone w 100% na przebudowę niebezpiecznych fragmentów – nie powinienem chyba nawet wspominać?

Sierkovitz
O mnie Sierkovitz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie